Niebezpieczny eksperyment na zdrowiu Polaków – lekarze weterynarii alarmują
Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi planuje zlikwidowanie kilku instytucji dbających o to, by na nasze stoły trafiała tylko zdrowa i bezpieczna żywność. Znikną między innymi Inspekcja Weterynaryjna i Sanepid. W ich miejsce powstanie Państwowa Inspekcja Bezpieczeństwa Żywności. Czy to dla nas dobra wiadomość? Czy dzięki temu będziemy jeść zdrową żywność? Już teraz wiele wskazuje, że nie – alarmuje Krajowa Izba Lekarsko-Weterynaryjna.
Przygotujmy się na 2 lata chaosu
Dlaczego ta zmiana może niekorzystnie wpłynąć na bezpieczeństwo żywności? – To jest bardzo skomplikowany proces. Moim zdaniem rząd proponuje nam niebezpieczny eksperyment na żywym organizmie – tłumaczy Jacek Łukaszewicz, prezes Krajowej Rady Lekarsko-Weterynaryjnej. W tej chwili wszystkie etapy procesu produkcji żywności są nadzorowane przez lekarzy weterynarii. Począwszy od jakości paszy, przez odpowiednie warunki hodowli, na kontroli uboju i magazynowania kończąc. Opieka Inspekcji Weterynaryjnej i Sanepidu gwarantuje, że spożywane przez nas produkty są wolne od groźnych chorób, a o prawidłowym procesie przygotowania żywności świadczy odpowiednie oznakowanie produktów.
Niestety, ten skuteczny, sprawnie wykrywający i likwidujący wszystkie stany zagrożenia dla konsumentów system urzędowej kontroli żywności może niedługo zamienić się w chaos.
Co planuje MRiRW?
Ustawa, nad którą pracuje Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi, zakłada likwidację obecnych organów kontroli, w tym Inspekcji Weterynaryjnej i Sanepidu. Rząd zamierza połączyć je w jedną instytucję i tym samym utworzyć Państwową Inspekcję Bezpieczeństwa Żywności. Samo ministerstwo przyznaje, że niezbędne będzie wydanie lub znowelizowanie ponad 100 rozporządzeń z zakresu bezpieczeństwa żywności. Całą reformę trzeba będzie wytłumaczyć i uzgodnić z Komisją Europejską oraz, co najważniejsze, z państwami, do których Polska eksportuje żywność. Przedsiębiorcy z branży rolno-spożywczej z przerażeniem patrzą na to co się dzieje. – Rząd zafunduje rolnikom, przedsiębiorcom oraz konsumentom dwuletni chaos. Na szali jest wiarygodność polskich eksporterów oraz zdrowie wszystkich Polaków. Kto weźmie odpowiedzialność za niepowodzenie tej „reformy”? Po co ją realizować, kiedy wszystkie elementy systemu bezpieczeństwa żywności świetnie sobie radzą, co wielokrotnie potwierdzały chociażby unijne audyty? – pyta prezes KRL-W Jacek Łukaszewicz.
Obniżenie standardów
Ogromne zaniepokojenie całej branży rolno-spożywczej budzi fakt obniżenia wymogów wobec kadry kierowniczej nowej inspekcji. Obecnie Powiatowy Lekarz Weterynarii musi mieć wyższe wykształcenie weterynaryjne, specjalizację oraz co najmniej 3-letni staż pracy w Inspekcji Weterynaryjnej. Minister rolnictwa chce zlikwidować te wymogi. W nowej inspekcji wystarczy, że kandydat na stanowisko powiatowego inspektora będzie członkiem służby cywilnej, czyli będzie posiadał tytuł magistra z dowolnej dziedziny.
Z kolei wymogiem objęcia stanowiska Głównego lub Wojewódzkiego Inspektora Bezpieczeństwa Żywności będzie posiadanie wyższego wykształcenia oraz doświadczenie na stanowisku kierowniczym. Rzecz w tym, że może to być praca np. na stanowisku kierownika przedszkola. Jacek Łukaszewicz, prezes Krajowej rady Lekarsko-Weterynaryjnej, pyta wprost – Czy to oznacza, że nadzór np. nad badaniami mięsa będzie sprawował np. polonista albo absolwent AWF? To skrajny, jednak prawdopodobny przykład, który w konsekwencji nie pozostanie bez wpływu na bezpieczeństwo tego co jemy.
Co jeszcze budzi niepokój?
Rządowi twórcy ustawy, jako jeden z argumentów przemawiających za zmianami, przywołują zmniejszenie liczby kontroli. Założenie takie – nawet w przypadku zapewnienia równie wysokich standardów bezpieczeństwa i nadzoru – dzisiaj wydaje się niemożliwe do zrealizowania. Wykaz kontroli wynika bowiem z przepisów unijnych, więc ich liczba pozostanie bez zmian – tym samym argument traci rację bytu.
Niepokój środowiska lekarzy weterynarii i przedsiębiorców jest uzasadniony tym bardziej, że powstaje w zaciszu ministerialnych gabinetów. Nie odbyły się zwyczajowo przeprowadzane konsultacje społeczne, a przesyłane do ministerstwa rolnictwa uwagi pozostają bez odpowiedzi.
Na końcu procesu kontroli żywności jest konsument – a od skuteczności systemu wykluczającego zagrożenia zależy jego zdrowie. Każdy z nas oczekuje, że trafiające na nasze stoły mięso, mleko, miód czy jajka, poza tym, że będą smaczne, będą przede wszystkim bezpieczne dla zdrowia. Czy powstanie nowej instytucji to gwarantuje? Bądź na bieżąco z informacjami, odwiedź https://bezpieczna-zywnosc.pl/